ManéGarrincha podjął próbę powrotu do dawnej świetności. Przestał pić i zaczął intensywnie trenować. Trenował dwa razy dziennie w klubie i raz w domu. Do tego basen, siłownia i gimnastyka. I wszystko to przy czterdziestostopniowym upale. Trenerzy Flamengo byli zdziwieni uporem Mané. Ale on chciał za wszelką cenę wrócić. I udało mu się. Zrzucił prawie 12 kilogramów. 30 listopada 1968 roku całe Rio ogarnęła gorączka. Flamengo grało mecz ligowy z Vasco da Gama. Kibice dowiedzieli sie o sensacyjnym powrocie. Zabrakło biletów. Tłumy waliły ze wszystkich stron. ManéOrganizatorzy musieli otworzyć bramy i wpuścić fanatycznych kibiców. Kiedy spiker ogłosił: "numer siódmy - Garrincha" publiczność oszalała. Wybiegającemu z tunelu Mané towarzyszył jeden wielki ryk kibiców. Rozpoczął się mecz. Piłkę skierowano na prawe skrzydło, do Garrinch'y. Kiedy stanął z piłką przed obrońcą w swojej skrzywionej pozie cały stadion zamilknął. Garrincha wyminął przeciwnika swoim najbardziej znanym zwodem i wtedy stało się coś czego nie da się tak po prostu opisać.


Wstecz                                                                                                                                                                                                 Dalej